Podobny początek drugiej części meczu i w dalszym ciągu bez efektu bramkowego, a w 52 minucie kluczowy moment spotkania. Z pozoru niegroźna akcja Pogoni, błędy w defensywie i niepotrzebne wyjście naszego bramkarza, którego sprytnym lobem pokonał Marcin Szymański. Spójnia natychmiast rzuciła się do odrobienia straty i groźnie atakowała. Szansę na pokonanie bramkarza mieli Michał Dyc, Paweł Gurgul i Kamil Hertel, a kilka razy mocno zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, jednak bez efektu bramkowego. Bardziej otwarta gra Spójnia dała możliwość wyprowadzania kontrataków dla Pogoni, które w 75 i 85 minucie dały podwyższenie prowadzenie po golach Nikodema Rafalika i Patryka Podwyszyńskiego.
Poziomem gry Spójnia przewyższała Pogoń, jednak do pomysłu na grę nasz zespół musi jeszcze znaleźć pomysł na skuteczne wykończenie akcji, gdyż w sobotnim spotkaniu zdecydowanie zabrakło odwagi w podjęciu decyzji na oddawanie strzałów.
Spójnia rozegrała mecz w składzie:
W rezerwie pozostali: Semen Tsokur, Jakub Paszkowski
ZDJĘCIA Z MECZU - FOT. JAKUB BOROWSKI