Aktualności

INFORMUJEMY,

ŻE W NAJBLIŻSZĄ SOBOTĘ 31 SIERPNIA

ODBĘDĄ SIĘ BADANIA LEKARSKIE WSZYSTKICH ZAWODNIKÓW MKS SPÓJNIA OŚNO LUBUSKIE.

BADANIA ZOSTANĄ PZEPROWADZONE NA STADIONIE SPORTOWYM W OŚNIE LUBUSKIM,

OD GODZINY 10.00.

OBECNOŚĆ ZAWODNIKÓW OBOWIĄZKOWA

W bieżącej kolejce spotkań o mistrzostwo IV ligi lubuskiej Spójnia podejmowała lidera po trzech kolejkach - Piasta Iłowa.

Początek meczu obiecujący dla kibiców Spójni, gdzie nasz zespół mocno przycisnął rywala, groźnie atakując i miał okazje na objęcie prowadzenia. Po strzałach Marka Buszczaka, Maćka Łodygi czy Michała Dyca piłka minęła światło bramki, i naszemu zespołowi nie udało się szybko wyjść na prowadzenie.

W kolejnych munutach grozniejsze akcje w wykonaniu gości, którzy trzykrotnie poważnie zagrozili bramce Spójni, ale świetnie ze swoich obowiązków wywiązał sie Bartosz Grala. Gdy wydawało się, że pierwsza część meczu zakończy się bezbramkowym remisem, rzut rożny dka Spojni w 40 minucie meczu, dający prowadzenie. Dośrodkowanie Marka Buszczaka, po którym piłka trafiła na głowę Henryka Kurdykowskiego, a ten posłał futbolówkę pod poprzeczkę uderzeniem z dziesiątego metra.

Intensywny, pierwszy tydzień rozgrywek o mistrzostwo IV ligi Spójnia zakończyła zwycięstwem w Starym Kurowie, gdzie udała się na spotkanie z kolejnym beniaminkiem.

Pierwsza część meczu lepsza w wykonaniu naszego zespołu, który przeważał i groźniej atakował, jednocześnie nie pozwalając rywalowi dojść do dogodnych sytuacji. W 30 minucie meczu zasłużenie prowadzenie Spójni, gdy po silnym wstrzeleniu piłki w pole karne przez Michała Dyca, lot piłki przeciął Łukasz Tabaka, pakując ją do bramki.

Pierwsze spotkanie Spójni na własnym stadionie w tym sezonie nie można zaliczyć do udanych z co najmniej dwóch powodów. Nasz zespół zagrał przeciętny mecz (dużo słabszy niż w Skwierzynie), i pomimo, że doprowadził do remisu, to jednak pozwolił Czarnym zgarnąć komplet punktów.

Pierwsza połowa meczu dość senna, a Spójnia powinna prowadzić od 25 minuty, a szansę na gola miał Łukasz Tabaka. Można powiedzieć, że zemściło się to na naszym zespole, gdyż goście przeprowadzili atak w 35 minucie meczu zakończony golem, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony boiska strzałem głową Kacper Kuleczka posłał piłkę do bramki.

 Niedosyt Spójni po inauguracyjnym meczu rozgrywek o mistrzostwo IV ligi lubuskiej, w którym nasz zespół udał się do Skwierzyny. Świetna oprawa meczu, duża ilość kibiców i świetne widowisko piłkarskie z sześcioma golami, w pierwszym meczu Pogoni Skwierzyna i Spójni Ośno sezonu 2019/2020.

Jako pierwsi okazję na gol mieli gospodarze, lecz minimalnie przestrzelił Marcin Żeno. Chwilę później odpowiedź Spójni, gdzie również minimalnie obok bramki posłał piłkę Mateusz Krasiński. Kolejne minuty to wyrównana gra, a na prowadzenie swój zespół wyprowadził Marcin Żeno, który wykorzystał „jedenastkę” w czterdziestej minucie meczu. Nasz zespół zdołał jednak jeszcze przed przerwą wyrównać, gdy po akcji prawą stroną boiska Mateusz Torbiczuk dograł do Marka Buszczaka, który umieścił piłkę w bramce strzałem z dwunastego metra.

W tegorocznej edycji turnieju wzięło udział sześć zespołów, które rozgrywały mecze systemem "każdy z każdym" po 25 minut gry. Niespodziewanym zdobywcą głównego trofeum został zespół Błękitnych Ołobok, na drugim miejscu uplasowali się zawododnicy Steinpolu-Ilanki Rzepin, zaś trzecią lokatę zajęli młodzi piłkarze Stilonu Gorzów. Najlepszym bramkarzem wybrano Mateusza Krajeckiego z Błękitnych Ołobok, zaś królem strzelców został Kacper Czyżewski, zawodnik Stilonu Gorzów.

W najbliższy czwartek tj. 11 lipca 2019r. o godz. 17:30 wznawiamy treningi przed nowym sezonem 2019/2020 lubuskiej IV ligi.

Post kierowany jest nie tylko do obecnych zawodników Spójni, ale również tych, którzy byli na wypożyczeniach jak i potencjalnych nowych chcących sprawdzić swoich sił w 4lidze i zasilić szeregi Spójni.

Wygraną 2:1 w ostatnim meczu sezonu Spójnia zakończyła rozgrywki IV ligi lubuskiej. Nasz zespół słabo zaprezentował się w pierwszej części meczu, jednak z nawiązką nadrobił zaległości po przerwie. Do przerwy prowadzenie gości po golu Patryka Zawojka, w piętnastej minucie meczu i trzeba zaznaczyć, że tylko 1:0. Jeszcze przed pierwszą bramką tego spotkania, nasz bramkarz uratował zespół przed utratą gola oraz ofiarna interwencja naszego kapitana. W końcówce pierwszej połowy jeszcze dwukrotnie Semen Tsokur świetnie interweniował, czym sprawił, że mecz nie skończył się już po pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Spójnia po stracie gola nieco oprzytomniała i groźnie atakowała, a najbliżej gola wyrównującego była po efektowej przewrotce Pawła Gurgula, gdzie piłkę z linii bramkowej wybił obrońca gości.

Nie udało się sprawić niespodzianki w Zielonej Górze, gdzie Spójnia udała się na ostatnie spotkanie wyjazdowe. Lider rozgrywek od pierwszych minut dominował na murawie i już w trzeciej minucie meczu objął prowadzenie, po golu Wojciecha Okińczyca. W dziesiątej minucie meczu było już 2:0 dla Falubazu (ponownie za sprawą Wojciecha Okińczyca), ale Spójnia natychmiast odpowiedziała. Akcję naszego zespołu w polu karnym nieprawidłowo przerwał obrońca gospodarzy, faulując Michała Masztalerza, a „jedenastkę” na gola zamienił Oleh Bondaruk. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa meczu zakończy się skromnym prowadzeniem Falubazu, tuż przed przerwą hattricka skompletował Okińczyc.

W bieżącej kolejce spotkań Spójnia podejmowała na własnym stadionie Carinę Gubin, ulegając rywalowi 1:3, choć na przerwę zespoły schodziły przy stanie remisowym 1:1. Prowadzenie – w piętnastej minucie meczu - objęli goście, gdy po składnej akcji efektowną główką popisał się Przemysław Haraszkiewicz. Starania Spójni zostały nagrodzone na pięć minut przed przerwą, gdy błąd defensywy Cariny wykorzystał Kamil Hertel, który przymierzył z czternastu metrów w samo „okienko” bramki.

Goście ponownie wyszli na prowadzenie za sprawa Przemysława Haraszkiewicza, dziesięć minut po wznowieniu gry, a sześćdziesiątej minucie było już 3:1 dla Cariny, swoją okazję wykorzystał Mateusz Hałambiec. Spójnia nie miała wielu okazji na gola, a blisko zmniejszenia przewagi gości byli najpierw Hanryk Kurdykowski, po dośrodkowaniu Tomasza Koszeli, a następnie Marek Buszczak, który przestrzelił z rzutu karnego.